wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział II

   


     -Pani wybaczy moje spóźnienie, ale po drodze roz..
-Tak, tak Styles. Co tym razem? Spotkałeś ufo? –wyprzedziła jego tłumaczenia pani Bunch, a cała klasa buchnęła śmiechem.
-Nie, po prostu roz... –znów nie pozwolono mu skończyć.
-Nie denerwuj mnie już. Bardzo irytuje mnie twoje spóźnianie się na lekcje. Chyba będziemy musieli pomyśleć o jakiejś karze. –kontynuowała nauczycielka, przy czym bacznie obserwowała nerwową sylwetkę Harry’ego.– Ale teraz siadaj. –machnęła ręką w stronę ławki, w której miał usiąść.
-Nie pani Bunch, po prostu rozmawiałem z panem dyrektorem. Taka jest przyczyna mojego spóźnienia... –wybełkotał wkurzony idąc do ławki.
-O to widzę, że dyrektor wyprzedził mnie z karą za spóźnianie. –zaśmiała się ironicznie.– Jaką karę dostałeś? 20 godzin pomocy woźnemu? 10 godzin kozy? Jakieś zajęcia pozalekcyjne?

Pani Bunch nigdy nie była zbyt miłym nauczycielem. Zawsze lubiła dogadywać i wyrażać swoje opinie na głos. Mimo, iż dyrektor już parę razy zwracał jej na ten temat uwagę, ona i tak pozostawała przy swoim zachowaniu. Co prawda, można to było zrzucić na blisko 60 lat pracy z uczniami, a wiadomo, jacy niektórzy są i jak mogą dać popalić. Więc teraz już pani Bunch się wycwaniła i nie dawała sobie wchodzić na głowę. 

A już na pewno nie pozwoliłaby na to Harry’emu Styles’owi. Jego nie lubiła chyba najbardziej z wszystkich dotychczasowych uczniów. Nie to, że się na niego uwzięła i miał jakieś problemy z ocenami, nauką czy coś takiego. Nie, oceny miał całkiem dobre, problemów ze zdaniem do następnej klasy też nigdy nie miał. Po prostu chodziło jej o jego charakter. To, że jest bardzo pewny siebie, uważa się za ogromnie ważną osobę i ma nieskazitelny charakter. Cały czas nosi głowę wysoko w górze i nie ma szacunku do innych, mniej takich jak on osób.
Może i było w tym ziarnko prawdy, bo Styles faktycznie był osobą dumnie kroczącą po świecie, ale bez przesady. Miał mnóstwo znajomych, całkiem dobrze się uczył, nie robił zbyt wielkich problemów w szkole, więc czym zasłużył sobie na takie traktowanie u pani Bunch? 
A no kiedyś, jeszcze w pierwszym roku nauki, młody Styles zrobił pani Bunch psikusa. Może to żarty pierwszoklasistów, ale ona się bardzo zdenerwowała. Co zrobił? Wysłała go do sklepu po kwiaty dla pana dyrektora, ponieważ miał urodziny. Harry, jak to Harry – odwieczny dowcipniś. Postanowił nieco „ulepszyć” prezent dla pana dyrektora i kupił włochate kajdanki w kolorze różowym oraz kilka innych drobiazgów z tej samej serii. Zapakował wszystko w czekoladowe pudełko, obwiązane czerwoną wstążką i zaniósł dyrektorowi, jako posłaniec pani Bunch. Kiedy dyrektor rozpakował prezent, nie trzeba opisywać jego miny, ani złości. Chciał wyrzucić panią Bunch z pracy, jednak po wyjawieniu całej historii, Harry dostał tylko 3 tygodnie prac z woźnym.

-Nie pani Bunch. –nagle przystanął w drodze do ostatniej ławki, odwrócił się i z satysfakcją powiedział.– Została przydzielona pod moje skrzydła pewna pierwszoklasistka, która potrzebuje korepetycji z matematyki. A jak sama pani widzi po moich sprawdzianach, kartkówkach i odpowiedziach, jestem całkiem dobry, więc z miłą chęcią jej pomogę. Jeżeli jednak ma pani wątpliwości, co do mojego spóźnienia, proszę zapytać pana dyrektora, na pewno mnie usprawiedliwi. –dodał z chamskim uśmieszkiem na twarzy.

-Siadaj. –wybełkotała tylko pod nosem.
-Cześć Malik. Co tam? Jak twoja kobieta po powrocie z Egiptu? Nie miała przygód z mumią? –zaśmiał się chłopak przybijając piątkę Mulatowi, rzucił plecak i usiadł razem z nim w ostatniej ławce od okna.
-Nie chcę o tym gadać... –szybko powiedział Zayn.
-Ej, ej, ej... Co się dzieje? –zapytał zdziwiony.
-Nieważne... Potem o tym porozmawiamy, ok? –odpowiedział pytaniem na pytanie.
-No jak tam chcesz... –fuknął trochę zły Harry. 
Harry znał się z Zayn’em od małego. Ich rodzice założyli wspólną firmę razem, a teraz zarabiają w niej miliony. Dogadują się świetnie, więc przyjaźń chłopców nie jest zagrożona. Zayn wiedział, że Harry’emu zaraz złość przejdzie. Swoją drogą byli bardzo blisko siebie. Oboje wiedzieli o sobie wszystko, nawet te najbardziej kompromitujące szczegóły ze swojego życia. 

~ * ~


-No, więc, o co chodzi? –zapytał Hazza patrząc przeszywającym spojrzeniem na Zayn’a, który otwierał piwo.

-Chodzi o to, że do Perrie się ktoś podp... Po prostu ktoś chce zająć moje miejsce... –powiedział chłopak upijając łyk trunku.
-No słuchaj, przecież nie ona to inna. Stary wiesz ile lasek chodzi po świecie? Weź nie zachowuj się jak dziecko. –odpowiedział mu szybko.
-Ale mi nie chodzi o samą Perrie, przecież wiem, że to nie jest miłość na całe życie. Chodzi mi tylko o to, że zaraz jest bal...
-I? –zapytał potrząsając głową z burzą loków Harry ukazując tym niezrozumienie przyjaciela.
-I jak się rozstaniemy, to mogę przegrać. Mogę nie zostać królem balu, rozumiesz? –warknął.
-Boże, Zayn, nadal kręci cię ta dziecinada? Myślałem, że już ci przeszło. Myślałem, że jak ostatnio o tym mówiłeś, to po prostu robiłeś sobie jaja... –mówił Styles skacząc po kanałach w TV.
-Harry, zrozum mnie. Jestem znany w szkole, jestem przewodniczącym, jestem kapitanem w drużynie i wiele, wiele innych, będzie wstyd jak nie wygram. Czy ty możesz to zostawić i porozmawiać ze mną na poważnie? –przy ostatnim zdaniu Zayn wyrwał chłopakowi pilot z ręki i wyłączył odbiornik.
-Czym ty się tak denerwujesz? Przecież to i tak nasz ostatni rok. Nie wygrasz, to nic się nie sta... 
-Sorry, to Edwards. Odbiorę. –rzucił Malik wciskając zieloną słuchawkę na klawiaturze telefonu. – Cześć skarbie, co tam?

_____

W następnych rozdziałach:
-Zayn dowie się kto chce ukraść mu dziewczynę,
-burzliwa kłótnia pomiędzy parą,
-zakład z Harrym.

__________

I mamy drugi rozdział. Powiem wam, że jakoś tak szybko mi idzie pisanie tego. Jakoś tak mam wenę :)
Dziękuję za te miłe komentarze pod poprzednim rozdziałem. Miło, że wam się podoba to, co tworzę :) 
Każdy komentarz, każde +1, każda odsłona to dla mnie wielkie wsparcie i sygnał, że ktoś to czyta, więc muszę się starać :)
Do następnego! <3

7 komentarzy:

  1. Jezuuu...piszesz to tak...lekko.Wspaniale się to czyta :)
    Nei mogę się doczekac następnego rozdziału,a po z atym fajny pomysł :)
    Pozdrawiam Vicky :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie mogę... piszesz tak... super,że tego to się opowiedzieć się nie da. Czekam na kolejny rozdział:)
    Pozdrawiam Julia:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu kocham <3 masakra :* Wbijaj :D

    Sophie to dziewczyna z domu dziecka. Jej życie nigdy nie było kolorowe. Kocha równo 1D i Justina Bieber'a. Chce ona połączyć Directoners i Beliebers. Jednak czy jej się uda. Czy da rade utrzymać siebie samą ?

    http://directionerandbelieberequalsme.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski rozdział. Bardzo mi się podoba. Super piszesz. Czekam n kolejny.
    Zapraszam do mnie na nowy rozdział.
    http://all-you-need4.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam do mnie na nowy rozdział.
      http://all-you-need4.blogspot.com/

      Usuń
  5. Świetny blog, niesamowite opowiadanie i jak pisała Vicki - wspaniały pomysł na nie. Jestem pod wrażeniem, jesteś wspaniałą pisarką :) Czekam na nn i w wolnym czasie zapraszam do mnie :

    http://love-and-do-not-die.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Super opowiadanie ! <3 Chociaż zdecydowanie za krótkie rozdziały.
    Czekam na następny rozdział ; ))

    Zapraszam do mnie: http://gangsterzyzprzypadku.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń