wtorek, 20 sierpnia 2013

Rozdział V



     -Słuchajcie, mam ogłoszenie... –rzuciła mało słyszalnie wchodząca na stołówkę szkolną pani Bunch.– Mogę prosić o ciszę? –z wyraźnym podirytowaniem stanęła na krześle, by jej głos dotarł do wszystkich.– Więc w dniu dzisiejszym możecie składać propozycje króla i królowej balu. Bal, jak sami wiecie, odbędzie się za trzy tygodnie. Co jakiś czas, w zależności od ilości par, będziemy odrzucać jedną z nich tak, aż w dniu balu zostaną dwie panie i dwóch panów, z których oczywiście wybierzemy tą jedną, jedyną parę. Zgłaszać można wszystkich. To chyba tyle, dziękuję. –rzuciła schodząc ze stołka.
-Nominuję Zayn’a Malik’a na króla balu. –nagle wykrzyknął Harry, który sekundę temu przełknął wielki kęs stołówkowego hamburgera.

Swoją drogą, żarcie na stołówce nie było aż takie złe. Niby każdy narzekał, a zamiast przynieść sobie coś własnego, to zawsze szedł na stołówkę i tam jadł, co popadnie. Jedzenie jedzeniem, ale obsługa. Te „miłe” panie w czepkach, które gotują albo nakładają niedbale, wielką chochlą, jedzenie na talerz... Szkoda nawet zaczynać temat o nich. Plus te ich zgryźliwe komentarze.

-Nominuję Liam’a Payne’a! –krzyknął zaraz po Harry’m jakiś dziewczęcy głos.

Zayn znał go bardzo dobrze, jednak nie mógł przypomnieć sobie w tejże chwili, do kogo on należy.  Musiał się odwrócić. To, co ujrzał, nie było dla niego miłym. Wesoła blondynka, która jak wiadomo jeszcze wczoraj była jego dziewczyną, stała, wiwatowała i obściskiwała swojego już nowego chłopaka naprzemiennie.

-Perrie? –zdziwiony wymamrotał sam do siebie pod nosem.
-Tylko ciekawe kto zagłosuje na niego i jego poobijaną buźkę..?! –krzyknął ktoś ze stolika za Mulatem.– Malik na króla! Malik na króla! –wiwatował jeden chłopak, a już za chwilę wtórowała mu prawie cała szkoła.

Zayn z szerokim uśmiechem przybijał piątki i całował dziewczyny w policzek, kiedy kierował się do drzwi.

-Dobra stary... –zaczął nagle.– Jest król, ale musi być też królowa... Kogo bierzemy na parę dla mnie?
-Trzeba znaleźć jakąś ładną panienkę ze szkoły, taką która mniej więcej jest znana i lubiana, hmmm.... –Harry zaczął się nerwowo drapać po karku.
-Ale skąd ja taką wezmę?! –warknął nagle Zayn pokonując kolejne stopnie i kierując się w kierunku klasy od biologii, ich następnej lekcji.
-Ty... –niespodziewanie Styles przystanął na chwilę.– Może ona? –pokazał palcem na jakąś dziewczynę siedzącą na ławce z książkami wokół siebie.
-Czy ty sobie przestaniesz robić jaja? Harry, to poważna sprawa. –warknął Mulat spoglądając na tamtą postać.– Nominowałeś mnie, a teraz nie pomagasz...
-Oj no dobra, sorry... –ze skruchą w głosie powiedział zielonooki chłopak.

~*~

-Masz. –powiedział Harry podając Zayn’owi zimne piwo.
-Dzięki. –rzucił nie ściągając wzroku ze ściany.
-Ej co jest?
-No stary, nie mam panny na bal... –warknął z wściekłością.
-Ej słuchaj... –zaczął Harry z lekką już plątaniną języka.– A może pójdziesz z panną, którą ja ci wskażę, co?
-Stary, dasz mi jakąś kujonicę i co ja zrobię... –powiedział z lekkim uśmiechem Zayn.
-Ale też mogę też wybrać jakąś całkiem dobrą sztukę. –wyjaśnił.
-Styles, proszę cię... –zrezygnowany odpowiedział.
-Założymy się? –nagle zaproponował.
-O? –spytał krótko jeszcze bardziej zdziwiony Zayn wpatrując się swoimi czekoladowymi oczami w przyjaciela.
-No ja wybieram ci pannę, a ty idziesz z nią na bal. –powiedział na jednym wdechu Hazza.

Zayn przyjrzał mu się dokładnie, badając każdy milimetr jego twarzy.

-I pewnie jeśli wygram z nią, to robisz coś ty, jako karę, tak? –zapytał.
-No tak. – potrząsnął zgadzając się głową Hazza.
-To kara będzie taka, że jeśli nie wygram, to umówię się z nią na 4 kolejne randki i pocałuję, a jeśli wygram, to ty to robisz. Ok?
-Stoi. –powiedział dumnie wyciągając dłoń ku Zayn’owi.

Chłopcy od lat stawiali sobie wyzwania, zakładali się. Zaczynało się od szczenięcych zakładów, np. przyjście do szkoły w dwóch różnych skarpetkach, szło poprzez założenie jakiejś damskiej części ubioru, pomalowaniu paznokci, szybszym wypiciu piwa, wypaleniu fajki, aż do zakładu z dziewczynami... Kto więcej zaliczy panienek na imprezie, kto ile randek zaliczy w jeden dzień. I doszło aż do tego, że teraz to Hazza wybierze Zayn’owi dziewczynę na bal. Mało tego, to będzie tylko i wyłącznie zabawą dla nich. Nie będą patrzeć na to, że ją zranią po tych 3 czy 4 spotkaniach.

~*~

-No chyba sobie żartujesz! Stary! –wrtzasnął nagle Zayn.– Tego to nawet kijem bym nie dotknął!
-Zakład to zakład. –z chamskim uśmieszkiem odpowiedział Harry.
-Idiota... –warknął tylko Mulat i skierował się w stronę „pięknej przyszłej królowej balu”.

Cholera, co on ma jej powiedzieć? „Cześć, jestem Zayn, a twoje imię to...?” No co ma zrobić? Wiedział jak podrywać laski. Laski – no właśnie. A tutaj jest ogromna różnica pomiędzy tym czymś a la...

-Cześć. –zaczął chłopak.
-Cze-cze-cześć... –wybełkotała dziewczyna w okularach.
-Jak mija ci dzień? –zapytał siadając obok niej.
-Dziękuję, dobrze. A tobie? –z nienagannymi manierami odpowiedziała ogromnie zdziwiona Jesy.

W sumie, co jej się dziwić. Nie rozumiała czemu taki chłopak jak Zayn, który miał wszystko – popularność, znajomych, imprezy, wyjścia do kina i bla bla bla, podszedł do niej. Do zwykłej Jesy.

-Jakoś leci. –spojrzał na nią. – Och, wybacz. Nie przedstawiłem się. –chłopak wyciągnął rękę w jej stronę. – Jestem...
-Zayn. Tak wiem, jesteś Zayn Malik. Jasy Nelson. Miło mi. –wtrąciła nagle.
-Skąd wiesz jak mam na imię? –popatrzył na nią świdrującym wzrokiem.
-Każdy zna cię w szkole. –wybełkotała zakłopotana.– Posłuchaj, muszę już iść. –nerwowo wstała z ławki.
-Ej czekaj. –złapał ją za rękę Zayn.­– Chciałbym się z tobą umówić. Co powiesz jak podjadę dziś o 18?

No nie! Zayn Malik i Jesy Nelson?! No coś podobnego. Nikt chyba nigdy nie przypuszczał, że Zayn z Perrie przerzuci się na poziom niższy. Dużo niższy. To spotkanie odbędzie się chyba w jakiejś knajpie, którą odwiedza się na milion lat, bo jeśli ktoś ich zobaczy...

-Ty... –jęknęła. – Ty chcesz się ze mną umówić na ran-ran-randkę. –wybełkotała.
-A czy coś w tym dziwnego? –zabójczo się uśmiechnął. – Bądź gotowa na 18. –powtórzył i pocałował ją w czoło na pożegnanie, po czym skierował się do przyglądającemu się całej sytuacji Harry’emu.
-O matko. Jesteś całkiem dobry. Chyba to łyknęła. –rzucił przybijając piątkę Mulatowi. – To kiedy masz randkę? –zaśmiał się.
-Wal się... –warknął niezadowolony całą tą sytuacją Zayn. 

_____
W następnych rozdziałach:
-spotkanie Zayn'a i Jesy,
-rozgłos na temat "nowej pary" w szkole,
-chęć poddania się Zayn'a, tym samym przegranie zakładu.

__________
Aloha! <3
Wiem, że nie pisałam meeeeega długo, ale wybaczcie mi to. Wakacje i wgl.
Postaram się częściej dodawać rozdziały.
Co sądzicie o tym? Jakieś sugestie i pomysły co do dalszych losów bohaterów?
Kocham was, do następnego! <3  

wtorek, 6 sierpnia 2013

Rozdział IV



     Zayn nie próbował tym razem puścić ofiary wolno, tylko chwycił ją za głowę i popchnął na murek, którym siedziała wcześniej. Payne uderzył tyłem głowy o twardy beton i upadł na ziemię z mrokiem przed oczami.

-Jeszcze raz zrobisz coś nie tak, jak potrzeba... -rzekł spoglądając na nieco zdenerwowanego chłopaka.- To pogadamy jeszcze całkiem inaczej.
-O co ci do cholery chodzi?! -zapytał cienkim głosem wstający Payne.
-Nadal nie wiesz? 
-Wyjaśnij mi. -powiedział patrząc się przed siebie.
-Wyjaśnienia są zbędne... Sam powinieneś wiedzieć, co zrobiłeś źle. -oznajmił Zayn ze spokojem w głosie.
-Chodzi o Perrie, tak? To twoja dziewczyna? Fajna z niej panienka. Te pozdrowienia, to ode mnie... -zaczął nagle Liam.- A i wiesz, jak byliśmy u tej pilęg...

Malik zdenerwował się. Chyba każdy by się w takiej sytuacji zdenerwował. Rzucił się na Payna.
Nie wiadomo nawet kiedy Liam wstał i uderzył Zayn'a w nerki. Chłopak miał wyprowadzić kolejny cios, jako oddanie, ale Payne zasadził mu tak potężnego kopa na wysokości klatki piersiowej, że ten z bólu padł na ziemię jak długi. Malik zebrał w sobie resztki sił podnosząc się i rzucił nim o ścianę szkoły, jakby to był worek ze szmatami, i skierował się ku wyjściu. Liam zaśmiał szyderczo wstając, jak gdyby nigdy nic i ponownie ruszył w kierunku wychodzącego z boiska szkolnego Mulata. Ten nie miał zamiaru czekać na kolejny cios, tylko uderzył łokciem śmiejącego się chłopaka. Padł na ziemie już na dobre. Zayn usiadł na krawężniku, ściągnął koszulkę i otarł zakrwawiony łuk brwiowy.

-Jeszcze masz jakieś ale, komentarze lub cokolwiek innego do powiedzenia? –warknął Mulat wycierając koszulką krew z nowej rany.
-Zapłacisz mi za to. Zapłacisz... –wyjąkał obolały i staranowany przez przeciwnika Liam. – Zapłacisz...

Zayn popatrzył na niego z ironicznym strachem w oczach, kopnął po raz ostatni w okolice, już i tak mocno, połamanych żeber i oddalił się z miejsca zdarzenia.
Czemu znowu się bił? Przecież chodził na terapię i pracował nad tym. Wyjaśnienie jest proste: Zayn nie mógł pozwolić na to, żeby ktoś zachwiał jego pozycją w szkole. Nie mógł pozwolić na to, że ktoś może być bardziej lubiany czy znany w szkole, niż on. I najważniejsze, nie mógł pozwolić, żeby ktoś zajął jego miejsce przy Pezz. Nie teraz. Nie przed balem.
A sam Payne mu powiedział, kiedy się bili, że to od niego były te pozdrowienia dla jego dziewczyny i żeby uważał na nią, bo ktoś ją zaraz gwizdnie z przed jego nosa. Zayn wybuchł wtedy totalnie. Gdyby nie to, że Payne był kiedyś na kilku lekcjach karate, judo i boksu, to byłoby z nim źle. Na szczęście, bądź nieszczęście, znał kilka podstawowych ruchów obrony i ataku, jednakże z Zayn’em nie miał szans najmniejszych.
Liam udawał tylko twardego, ale kiedy doszło do walki, pokazał swoje prawdziwe oblicze – cienkie oblicze.

~*~

-Ooo, dzień dobry Zayn, jak ci minął dzi... –urwała nagle pani Styles, mama Harry’ego, która otworzyła drzwi domu. – Harry u siebie...
-Dziękuję. –powiedział wchodząc do środka poobijany chłopak. – Pewnie się pani zastanawia, czemu tak wyglądam...?
-Nie. –odrzekła mówiąc prawdę pani Styles. – Bardziej chodzi mi po głowie to, czemu mój syn zadaje się z takim osobnikiem jak ty... –uśmiechnęła się delikatnie.
-Zasłużył sobie... –poprawił koszulkę. –  A o Hazzę niech się pani nie martwi, to dobry chłopak. Wie, że nie wolno się bić. –zaśmiał się Zayn i wszedł na górę.

Mamę Harry’ego Zayn znał od małego. Zawsze mógł z nią o wszystkim porozmawiać. Traktował ją jak bliską mu osobę. Nawet bardzo bliską.

-Fuck! Co ci się stało? Zaatakowała cię banda dresów, jak do mnie szedłeś? –zapytał zdziwiony Harry.
-Tak, banda dresów o imieniu Liam, który jest totalnym cieniasem. –warknął czekoladowooki chłopak.
-Czemu ty się tak na niego uwziąłeś? –zapytał chłopak rzucając przyjacielowi świeżą, niezakrwawioną koszulkę.
-Stary?! Co ty?! Jesteś po jego stronie?! Słyszałeś co on mówił o Pezz?! Gnojek jeden... Zabiłbym go, ale nie chcę mieć problemów... –przerwał mu dźwięk dzwoniącego telefony Styles’a.
-Już chyba masz... –zwrócił się do chłopaka, po czym odebrał telefon. Tak Perrie...?

Harry też nie był typem grzecznego chłopca pochodzącego z dobrej rodziny, ale nie można go było porównywać do Zayn’a. Harry nie bił się, wiedział, że tak raczej nie załatwi się problemów. W życiu miał tylko kilka bójek, ale to bardziej w obronie własnej, niż jakby miał je zaczynać sam.

-Po co dzwoniła? –szybko zapytał Zayn, kiedy chłopak się rozłączył.
-Yyy... Pytała jaki jest temat referatu na... Yyy... –zaczął się nerwowo drapać po karku Harry. – No wiesz, na... Na historię...
-Ta, jasne. Pośmialiśmy się, miło było, ale serio. –rzucił chłopak.
-Zayn nieważne, dzwoniła do mnie.
-Ale to moja dziewczyna? –warknął.
-Ale miała sprawę do mnie? –odpowiedział pytaniem na pytanie. – Chcesz, zadzwoń do niej, zapytaj się. –skwitował Harry. – Albo lepiej idź do niej i z nią porozmawiaj, tylko wiesz, przed spotkaniem kup jej jakieś kwiatki, bo łatwo nie będzie...
-Tsaa... –wybełkotał tylko Zayn i wyszedł.

~*~

-Witajcie, witajcie!  Za sterami oczywiście DJ Tommo! –usłyszał Zayn wchodząc do szkoły.
-I DJ Horan! Siemka! Mamy dla was, jak zwykle z resztą, gorącą porcję newsów! –krzyknął.
-Dzisiaj nie będzie lekcji chemii, bo pani Marsow dostała wysypki.
-Podobno wygląda jak smerf. –wtrącił się Niall.
-Ale mówiliśmy, radziliśmy i ostrzegaliśmy, żeby nie przesadzała z doświadczeniami. Dobrze, że szkoły nam nie rozwaliła! –zaśmiał się Lou.
-Dzisiaj także lekcje są skrócone z niewiadomych przyczyn! O 13 każdy już swój tyłek będzie wygodnie usadzał na kanapie przed TV w domu!
-I ostatni, ale jakże gorący news! –wykrzyknął radośnie jeden z chłopaków. – Wczoraj między Zayn’em Malik’iem a Liam’em Payne’m doszło do bójki! Wyobrażacie to sobie?! Było to już po szkole, więc nie mogliśmy pobawić się w komentatorów, jednakże było ostro, bo pan Payne jest strasznie stratowany!
-Oczywiście Zayn nie wyszedł z tego gładko, z tego co wiemy ma rozwalony łuk brwiowy, posiniaczone plecy i chyba złamane jedno czy dwa żebra. –dodał Horan.
-Zayn pokazał kto tutaj rządzi! I że żaden nowy laluś nie będzie mu w kaszę dmuchał! –wykrzyknął Lou. – I to chyba tyle z newsów! Jeśli dowiemy się czegoś nowego na temat bójki, oczywiście od razu was o tym poinformujemy.
-Każdy, kto coś wie na ten temat, może przyjść i przekazać nam informacje. –zaczął blondyn. – A teraz to już koniec wiadomości. Zapraszamy na wielką dawkę muzyki!
-Świetnie, każdy już wie... –wymamrotał pod nosem sam do siebie wściekły Malik.

Chłopak, jak każdego dnia z rana w szkole, kierował się w stronę szafki po książki. Jednakże dnia dzisiejszego coś innego przykuło jego uwagę...

-Co ty robisz?! –warknął ze złością Zayn odciągając Perrie od Liam’a.
-Aaa, yy... Słuchaj, bo... –zaczęła dziewczyna wycierając usta po pocałunku.– Bo ja nie chce z tobą już być... Zakochałam się w Liam’ie. –powiedziała jak gdyby nigdy nic, a Payne posłał szeroki, ale jakże cwany, uśmiech w stronę zdezorientowanego Malik'a.
-Że przepraszam, co? –zapytał z niedowierzaniem chłopak.
-Nie słyszałeś? Twoja dziew... Ups, przepraszam. –pocałował dziewczynę w czoło.– Moja dziewczyna. Już nie jest z tobą, teraz jest ze mną. Pogódź się z tym chłopcze. Są lepsi od ciebie na tym świecie. -powiedział z dumą Payne, po czym odchodząc potraktował go z bara.

_____
W następnych rozdziałach:
-Zayn poznaje kogoś z "niższych sfer",
-zaczyna się zgłaszanie kandydatur na króla i królową balu,
-zakład z Harry'm.

__________
No cześć miśki! <3
Wow, już prawie 900 wyświetleń! Nie mogę w to uwierzyć, serio! Jestem strasznie zachwycona tym faktem! 
Nie wiem co więcej napisać :D
Chyba tylko tyle, że komentujcie, bo to bardzo podnosi na duchu i dodaje weny, a także chęci pisania, bo wiem, że ktoś to czyta. I wypowiadajcie się szczerze, bo jeśli coś jest nie tak, postaram się to zmienić.
Kolejna część w przyszłym tygodniu.
Do kolejnego <3

piątek, 2 sierpnia 2013

Rozdział III


     -To moje miejsce. –powiedział Malik, kiedy wszedł do klasy i zobaczył, że ktoś nieznajomy zajął jego miejsce.
-Od dzisiaj należy do mnie. –odpowiedział mu z cwanym uśmieszkiem na twarzy dobrze umięśniony szatyn.
-Chyba sobie żartujesz. Wypad! –warknął już zdenerwowany Zayn.

Mulat niby był wzorowym uczniem, kapitanem drużyny i przewodniczącym szkoły, a tak naprawdę nie był taki święty. Bardzo szybko wyprowadzano go z równowagi, jednak ostatnio zaczął nad tym pracować, bo zrozumiał, że nie można wszystkiego od razu załatwiać agresją.

-Nie będziesz mi mówił, co mam robić kolego. A w ogóle, kim ty jesteś, że mam się ciebie słuchać? –zaśmiał się chłopak.
-Posłuchaj frajerze, albo stąd znikasz i zapominamy o całej sprawie, albo...
-Albo co? –przerwała mu wchodząca do klasy Perrie.
-Kochanie, proszę cię. To nasze sprawy, męskie sprawy. –zwrócił się do niej.
-Zayn znowu robisz sobie problemy... –powiedziała do chłopaka.– A tak w ogóle to jestem Perrie, miło mi. –z wyszczerzonymi zębami wyciągnęła rękę do nowego w szkole chłopaka.
-Liam Payne, również mi miło. Tylko szkoda, że taka ładna dziewczyna jak ty, marnuje się u boku takiego ćwoka... –popatrzył na Zayn’a z chamskim wyrazem twarzy.
-Kolego, nie zagalopowałeś się? Weź się uspokój, bo za chwilę pogadamy inaczej! –krzyknął.
-Ouu... Już się boję, popatrz. –wskazał na swój krok.– Popuściłem...
-Zayn nie! –krzyknęła blondynka, jednak to nic nie dało.

Chłopak runął na ziemię jak długi. Leżał bez ruchu, a z nosa wyciekała mu krew. Nagle nastała cisza w klasie i  wokół tamtej trójki zrobiło się kółko.

-Siema Zayn, słyszałem, że jakiś nowy ma być w naszej kla...  Yhym... Widzę, że już go poznałeś. A raczej twoja pięść poznała jego szczękę... –mówił Harry.– Za co dostał?
-Usiadł na moim miejscu. –krótko powiedział ciemnooki chłopak.
-Uuu, stary. Widzę, że to nie twoja masa była, a dałeś sobie radę. Piąteczka kolego! –z uśmiechem i wielkim zachwytem wykrzyczał chłopak z burzą loków na głowie.
-Jesteście beznadziejni! Zayn, miałeś już z nikim się nie bić! –wrzasnęła zdenerwowana Edwards.– Trzeba mu pomóc... Liam. Liaaaaam... –zaczęła delikatnie dotykać chłopaka za ramiona i po policzkach.
-Ough... Co się stało? –zapytał chłopak otwierając szeroko oczy.– Czemu wszyscy stoicie nade mną? –zapytał zdziwiony.
-Bo niecodziennie w naszej szkole można zobaczyć taką yhym... Jakby ci to delikatnie powiedzieć... Ciotę, jak ty! –wrzasnął chłopak podając mu pomocną rękę, by wstał.– Harry Styles, miło mi.
-Liam Payne, dzięki. –powiedział do Hazzy, po czym otrzepał się i odwrócił do Zayn’a.– A z tobą pogadam sobie inaczej... –wymijając go, uderzył z bara.
-Boże, co ci się stało?! –krzyknęła wystraszona pani Bunch mijając się z nowym uczniem w drzwiach.
-Nieważne. Pójdę do pielęgniarki, przejdzie mi. Spokojnie. –wycedził tylko poszkodowany, nawet nie spoglądając na nauczycielkę.
-Panno Edwards, proszę iść z nowym uczniem, bo jeśli po drodze coś mu się stanie... –powiedziała zdenerwowana pani Bunch.– Siadajcie proszę w swoich ławkach, zaczynamy lekcję.

To aż dziwne, że nauczycielka nie zaczęła dochodzenia tej sprawie, przecież ona zawsze wtykała nos we wszystko to, co ją otacza, ale niekoniecznie to, co powinno ją interesować. Nawet z najmniejszym problemem w szkole ona musi się zmierzyć i nim zająć.

-Pierwszy dzień w szkole? –zapytała Perrie, kiedy czekali na pielęgniarkę.
-W sumie to już drugi, wczoraj przyszedłem tutaj na rozmowę i zostałem oprowadzony po szkole. Widziałem stołówkę, wasz radiowęzeł i w ogóle. Całkiem fajna ta wasza szkoła. –mówił chłopak przytykając chusteczkę do nosa, bo krew z niego leciała niemiłosiernie szybko.
-Też ją lubię. –uśmiechnęła się.– Mogę wiedzieć czemu się przeprowadziłeś?
-Wiesz, mama dostała tu lepszą pracę. –zaczął tłumaczyć. – Chociaż i tak nie musi pracować, bo tata wystarczająco dużo zarabia na byciu biznesmenem... Ale wiesz, jak to kobieta, jest uparta i musi postawić na swoim. –lekko się zaśmiał. – I wybrałem akurat tę szkołę, bo mieszkam najbliżej. A na moją przyszłość patrzeć nie będę, bo przecież raz – mam kupę forsy na starce, a dwa – nie wiążę swojej przyszłości z jakimś przedmiotem.
-A to co chcesz robić? –zapytała zaciekawiona dziewczyna.
-Wiesz, dzisiaj idę na casting...
-Będziesz grać w filmie?! –krzyknęła radośnie Pezz.
-Nie. Raczej to bardziej w stronę modelingu idę, rozumiesz? Reklamy i te sprawy... –uśmiechnął się po raz kolejny dzisiejszego dnia do dziewczyny.
-Proszę zdjąć koszulkę, zrobimy podstawowe badania. –przerwała im nagle wchodząca do sali pielęgniarka.

Chłopak posłusznie zdjął ubranie, a Perrie nie mogła oderwać wzroku od jego umięśnionego torsu. Jej obecny chłopak też był dobrze, a nawet bardzo dobrze zbudowany, no ale... Perrie, jak to Perrie.

-Powinieneś reklamować jakieś bokserki, ale żeby klatkę piersiową widać było na reklamie. –skwitowała dziewczyna ze słodkim uśmieszkiem wychodząc od pielęgniarki.

~*~

-No, no... Czekałem na ciebie Malik.
-Szukasz problemów kolego? –zatrzymał się przed nim.
-To chyba ty szukałeś...  –zeskoczył z murka wcześniej poszkodowany chłopak i podszedł do Mulata z cwaniackim uśmieszkiem. – I je znalazłeś.
-Posłuchaj. –zaczął Zayn. – Nie to, że się boję, albo coś, ale poważnie, nie rób... –chłopak nie skończył, bo dostał ostry cios w brzuch.

Był zdziwiony, że dostanie, więc trochę go zniosło. Zachwiał się, jednak cały czas trzymał na nogach, mimo że cios był mocny, a Liam, jak mówił sam Harry, wagowo cięższy. Chłopak wziął głęboki wdech, poprawił koszulkę i podszedł do Payne’a.


-Przesadziłeś. –powiedział z nienawiścią i złością w oczach.– Ale sam tego chciałeś...

_____

W następnych rozdziałach:
-kolejne spięcia między Malik'iem a Payne'em,
-nietypowa decyzja Perrie,
-zakład Zayn'a i jego najlepszego przyjaciela.

__________

3 rozdział gotowy :)
Jak wam się to wszystko podoba?
Słuchajcie, dziękuję za ponad 500 wyświetleń w tak krótkim czasie. To jest serio dla mnie ważne. Takie miłe, a nawet bardzo miłe, zaskoczenie.
Kolejna część na pewno w przyszłym tygodniu.
Czego się w niej spodziewacie? Jakieś pomysły? Sugestie? 
Do następnego <3