środa, 16 października 2013

Rozdział VI

    
     Dochodziła godzina 18. Mulat po wcześniejszym ogarnięciu się, wsiadł w samochód i skierował w stronę domu Jesy.
Chłopak wziął głęboki wdech, poprawił marynarkę i ciemne jeansy, wcisnął dzwonek do drzwi.
-Dzień dobry. –wybełkotał. – Zastałem Jesy?
-Dzień dobry. –rzekła zdziwiona kobieta. – Proszę wejść, już ją wołam. –uchyliła szerzej drzwi, by chłopak mógł wejść, a sama poszła po dziewczynę.
-Zayn? Co ty tutaj robisz? –zdziwiona zapytała.
-No przecież byliśmy umówieni... –powiedział.
-Ja... Hmm... Ja myślałam, że ty żartujesz z tym spotkaniem. –odchrząknęła nerwowo.
-Oj weź... –delikatnie poklepał ją po ramieniu. – Weź się przebierz, bo podejrzewam, że te dresy, to nie ubranie wyjściowe. Masz 10 minut, ja poczekam. –uśmiechnął się chłopak.
-To może wejdziesz na herbatę? –wtrąciła ni z gruszki, ni z pietruszki ta sama kobieta, która otwarła Malik’owi drzwi.
-Yyy... Chętnie. –odpowiedział z brakiem pewności.                            
-Jestem Janis, mama Jesy. –powiedziała wchodząc do kuchni.
-Zayn, miło mi. –ucałował rękę kobiety tak, jak nakazywały tego dobre maniery.

Tutaj maniery, a założył się z Hazzą o dziewczynę. Czy to nie bez sensu? Chłopcy chyba mają całkowicie inne myślenie i uznają, że to jest zabawne...

-Więc  mówisz, że umówiłeś się z moją córeczką? –zaczęła pani domu stawiając kubek z gorącą herbatą przed chłopakiem.
-Nie nazwałbym jej córeczką... –uśmiechnął się Zayn.
-Jak możesz? Jesteś bezczelny! –zerwała się na równe nogi kobieta, przy czym zahaczyła o kant stołu i wylała herbatę, która ciurkiem popłynęła na spodnie chłopaka.
-Cholera, gorące... –skrzywił się.– A o Jesy nie chodziło mi o to, że jest hmm... mówi się puszysta, kobiecych kształtów, tylko bardziej na myśli miałem to, że stuknęła jej już 18 i nie jest dzieckiem. –sprostował ze sztucznym uśmiechem.
-Ściągaj spodnie. –usłyszeli nagle głos dobiegający z drzwi.
-Kochanie! Nie tak cię wychowałam... –wrzasnęła po raz kolejny pani Janis.
-Przecież wylałaś na niego herbatę, zapiorę... –zaczerwieniła się dziewczyna.– Chodź ze mną Zayn.

Chłopak wstał i posłusznie skierował się na Jesy, a kiedy weszli do łazienki z lekkim skrępowaniem ściągnął spodnie. Niby to nic, bo przecież wiedział, że na jego gorące ciało poleci każda. Wiedział też, że jego gorące ciało jest idealne, chociaż w sumie zamiast spodni, wolałby ściągnąć koszulkę, no ale cóż. Tym bardziej dziwił się swojemu zachowaniu, że przy tak przeciętnej dziewczynie, jaką jest Jesy, krępuje się. Dziwne...

-Zayn, czemu ty... –zaczęła dziewczyna zapierając prawą nogawkę spodni.– Czemu ty chcesz się ze mną umówić? Czemu to robisz? Założyłeś się z kimś o to, że mnie poderwiesz? Przecież ja widzę jak wyglądam i wiem, że normalnie nie zainteresowałabym takiego chłopaka jak ty.
-Jak ja? A czym różnie się od innych? –odpowiedział pytaniem na pytanie do tego podnosząc brew.
-Oj no wiesz, o czym mówię. –spojrzała na niego.– Jesteś popularny, jesteś kapitanem, jesteś przewodniczącym, startujesz na króla balu i przede wszystkim to... –skinęła głową w jego kierunku.
-Co „to”? –potrząsnął głową z przymrużonymi oczami gestykulując niezrozumienie.
-No to, jak wyglądasz. Nie oszukujmy się, ale, na co osoba taka jak ja, z moim wyglądem i „popularnością” w szkole, może liczyć u takiej osoby jak ty...? –powiedziała smutna siadając na brzegu wanny.
-Ale jak to, na co liczyć? Jesy, czy ty nie rozumiesz, że chcę cię poznać? Nie umówiłem się z tobą dla żadnego beznadziejnego zakładu, oszalałaś? Nie jestem taki... I nie patrzę też na opakowanie. Patrzę na wnętrze, bo bardziej liczy się dla mnie to drugie. Nie jestem takim dupkiem, za jakiego być może mnie uważasz. Nie jestem zapatrzony w siebie i nie robię wszystkiego dla swojej korzyści, czy dla tego, by ośmieszyć innych... –wypalił patrząc się jej prosto w oczy.

Kłamał, kłamał w żywe oczy. Śpiewał jak z nut. Wcisnął jej taki kit i to jeszcze bez skrupułów. I jeszcze ma czelność nienazywania siebie dupiem.

Siedzieli kilkanaście sekund w ciszy, którą przerwała dziewczyna przypominając sobie, że chłopak jest bez spodni.

-Proszę, zaprane. Powinny za chwilę wyschnąć. –powiedziała podając chłopakowi jego dolną część ubrania.
-Dzięki. –odpowiedział.– To, co wychodzimy gdzieś dzisiaj?

~*~

-... matko! –krzyknęła nagle jakaś dziewczyna przerywając tym samym rozmowę z koleżanką.
-Co jest? –zszokowana spytała.
-Patrz tam. –wskazała palcem.– Jesy z chłopakiem!
-No i co? –potrząsnęła nierozumiejąc tamta.
-Tym chłopakiem jest Zayn. Zayn Malik! Rozumiesz?! Zayn! –wybełkotała.
-Ale będzie hicior w szkole! –rzuciła dziewczyna w odpowiedzi i czym prędzej rzuciły się przed siebie.

~*~

-A więc dziękuję za miło spędzony wieczór w twoim towarzystwie i za to zapranie mi spodni. –zaśmiał się Mulat.
-Ja również chciałam podziękować. –trochę skrępowanie odpowiedziała Jasy.– To cześć.
-Hej, Jesy! Zaczekaj. –szybko zatrzymał ją chłopak.
-Tak? –rzuciła mu pytające spojrzenie.
-Daj mi swój numer. –powiedział podchodząc do niej na niebezpieczną odległość Zayn.
-111 222 333, proszę. –wybełkotała tak szybko, że Malik ledwo zdążył zapisać kolejne cyfry w telefonie.
-Dziękuję. –cmoknął ją w policzek, a ta zarumieniła się.– Odezwę się jutro. –z udawanym uśmiechem odprowadził dziewczynę do drzwi, po czym wsiadł do auta i z prędkością światła pojechał do Hazzy.

~*~

-No nie gadaj, że powiedziałeś jej żeby dała ci numer. Bez jaj stary! –wykrzyknął rozbawiony Harry.
-Cholera! Cymbale! To nie jest najważniejsze! Wcisnąłem jej kit, że nie założyłem się z nikim! Głupio mi... –warknął.
-Ej no weź przestań... przecież to tylko Jesy. Z góry nastawiona jest na życie pod górkę i na ogólną życiową klęskę. –rzucił zielonooki chłopak.
-Nie mów tak o niej! –zdenerwowany Zayn wyszedł z pokoju zatrzaskując za sobą drzwi.

-To tylko głupia Jesy... –powtórzył płytko Styles.

__________
W następnych rozdziałach:
-kolejne spotkanie Zayn'a i Jesy,
-głośne plotki w szkole o nowej parze,
-dziwny zwrot akcji,
-dziwne pytanie Zayn'a.

____________________
Cześć <3
Jak wiecie, postanowiłam zrezygnować z bloga z imaginami, bo nie mam czasu. Nad tym też się głęboko zastanawiałam, ale ostatecznie zostałam przy prowadzeniu. Mam nadzieję, że się cieszycie.
Rozdziały postaram się dodawać częściej :)
Co do tego, to wyszedł nie tak, jak chciałam, ale postanowiłam wrzucić, żebyście nie czekali Bóg wie ile i pomyśleli, że umarłam :D
Wokół Zayna jest zamieszanie, w sumie w nim ono jest, domyślacie się co będzie dalej? :>
Dziękuję, że jesteście i do następnego! <3

PS. Wiem, że ta kobieta, nie jest prawdziwą mamą Jesy, ale nigdzie nie mogłam znaleźć jej zdjęcia :)